sobota, 31 sierpnia 2013

Z wizytą w Browarze Ciechan

Końcówka sierpnia przyniosła mi wiele ciekawych doznań. Jednym z takich właśnie, była moja ostatnia wizyta w Browarze Ciechan w Ciechanowie. Wybrałem się tam na zaproszenie Anety Jakubiak, córki pana Marka Jakubiaka, właściciela Browarów Regionalnych Jakubiak. Jako, że pierwszy raz byłem w Ciechanowie, a jako tradycjonalista, nie używam nawigacji, to dotarcie do browaru zajęło mi troszkę czasu i kosztowało sporo nerwów. Jakkolwiek udało się i po kilku minutach krążenia wokół browaru dotarłem do jego bram. Zostałem sympatycznie przywitany i chwilę potem zaczął się mój tour po zakamarkach ciechanowskiego browaru.




Moimi przewodnikami byli pan Krzystof Ozdarski (piwowar) oraz Aneta we własnej osobie. Wizyta rozpoczęła się od tak zwanej galerii sławy, w którym to miejscu zwiedzający może podziwiać wszystkie dyplomy zdobyte przez ciechanowski browar i warzone w nim piwa, zdjęcie twórców nowoczesnego browaru, czyli rodziny Majcheldów, stare butelki oraz galerię z dawnymi etykietami piw warzonych w browarze. 





Chwilę potem, ja wraz z moimi sympatycznymi przewodnikami rozpoczęliśmy właściwą wędrówkę po browarze. Na samym starcie odwiedziliśmy młyn browarny, gdzie odbywa się śrutowanie słodu. Klimat miejsca fantastyczny, taki prawdziwie browarny, że tak to ujmę. 


Następnym elementem zwiedzania była warzelnia. Wybicie warzelni to 100 hektolitrów. W trakcie mojej wizyty coś właśnie było warzone, ale zapomniałem zapytać co to było konkretnie.



Tuż obok warzelni, mamy pomieszczenie, w którym znajduje się kadź filtracyjna.


To, co najlepsze było dopiero jednak przede mną. Krótka podróż do miejsca, gdzie podziwiać można piwo fermentujące w otwartych kadziach. Klimat taki jak kocham, czyli coś na kształt lat 70-ych i wczesnych 80-ych. Ach, buzia uśmiechała mi się od ucha do ucha.



Chwilę później, moje oczęta zobaczyły widok jeszcze zacniejszy, czyli leżakownię. Taki browar to ja rozumiem. Boski klimat. 


W sumie, w ciechanowskim browarze jest 61 tanków leżakowych: 15 tanków o pojemności 150 hl, 6 o pojemności 100 hl, 12 o pojemności 80 hl oraz 28 tanków o pojemności 60 hl. 

Nie mogąc się w pełni nacieszyć widokiem tanków leżakowych, ruszyłem w zwiedzanie kolejnych rubieży browaru. Tak trafiłem do miejsca, gdzie rozlewa się piwo do butelek. Rozlewnia piwa w browarze ma wydajność 8000 - 10000 butelek na godzinę. W momencie, gdy tam byłem, rozlewany był akurat Ciechan Miodowy. 
 


Browar Ciechan to także magazyny oraz centrum dystrybucyjne Browarów Regionalnych Jakubiak. Stąd codziennie ciężarówki wypełnione skrzynkami pełnymi piw warzonych w Ciechanowie i Lwówku Śląskim, rozwożą je po hurtowniach w całym kraju.




I w tym miejscu, mógłbym właściwie zakończyć relację ze zwiedzania browaru w Ciechanowie, gdyby nie jeszcze jedna drobnostka. Otóż w Browarze Ciechan, od kilku miesięcy działa instalacja, dzięki której produkowana jest w browarze nalewka - porterówka.


Porterówka jest już gotowa i sobie leżakuje w beczkach w piwnicach browaru, w bardzo przyjemnym pomieszczeniu. Czekam niecierpliwie momentu, kiedy pojawi się na rynku i kiedy sam będę mógł skosztować.




Dziękuję Ci bardzo Aneta za możliwość zwiedzenia browaru oraz panu, panie Krzysztofie za oprowadzenie po browarze i wszelkie informacje na temat procesu warzenia piwa w Ciechanowie. 

W kolejnym wpisie, ponownie będzie o Ciechanie, jakkolwiek przyjrzymy się dwóm ciekawym miejscom związanym dość mocno z browarem. 

piątek, 30 sierpnia 2013

Kącik Piwnego Melomana - SINK - Vega-Tables

W dzisiejszym odcinku Kąciku Piwnego Melomana gości grupa, która najprawdopodobniej nie jest znana szerszej publiczności, jakkolwiek warta jest uwagi i tego wpisu. Chciałbym przedstawić wam grupę Sink i ich fantastyczny album 'Vega-Tables'. Pierwszy raz usłyszałem ten zespół i ten album jakieś 20 lat temu, gdy mój super kumpel Borys zapuścił winyl Sink na swoim kultowym gramofonie. Od razu się oczarowałem dźwiękami 'Vega-Tables'.
 
Album został nagrany i wydany przez City Slang w 1991 roku. Ja w swojej kolekcji mam CD z tegoż samego roku o numerze SLANG 013. Płytę zakupiłem jakieś dziesięć lat temu na eBay za 2 euro.
  

Skład Sink na 'Vega-Tables' to: Ed Wenn (gitara i wokal), John Ruscoe (gitara), Purple Paul Sky (bas) oraz James Kermack (perkusja).
  

Sink i 'Vega-Tables' to genialne, melodyjne, gitarowe granie połączone z przyjemnym wokalem. Na płycie znajduje się 14 kawałków, z czego 4 to takie krótkie muzyczne 'performansy', jak mawia mój kumpel, o tytule 'Buddha' oznaczone kolejnymi numerami. Tak naprawdę wartymi słuchania są numery właściwe. Większość kawałków jest różna stylistycznie, muzycznie troszkę też, jakkolwiek wszystkie razem tworzą pewną, cudowną całość. Już pierwszy numer, czyli 'Digging' pokazuje nam genialny kunszt kapeli. Cudownie melodyjna piosenka, gitary wprost niszczą. Następnie, przyjemnie łechta nasze uszy, bardzo delikatna kompozycja 'One Final Kick in the Head'. Utwór lekko ckliwy, subtelny, który i tak dla mnie nabiera prawdziwej cudowności dopiero pod koniec trwania, zresztą sami to usłyszycie. Następnymi kompozycjami, które zasługują na szerszą uwagę to 'Pepper' oraz 'Shivers'. Pierwszy bardzo przypomina mi genialnych muzycznych z Waszyngtonu, czyli Fugazi (to nie jedyny kawałek, który przypomina troszkę dokonania tej kapeli). 'Shivers' natomiast to przemiłe, bardzo melodyjne i wesołe gitarowe dzieło. Jeden z moich ulubionych utworów na albumie. Zaraz potem mamy ciekawy aranżacyjnie utwór tytułowy. Na początku dziwaczny, daje sporo ciekawych doznań. Mówiąc językiem 'winylowca' drugą stronę rozpoczyna 'Drainpipe Jane'. To pierwszy utwór Sink, który moje uszy usłyszały. Lekko melancholijny kawałek z bardzo przyjemną sekcją refrenu. Morda zaczyna się mocno uśmiechać, gdy zaraz po tej kompozycji do naszych uszu zaczyna dochodzić 'Echo'. To właśnie ten drugi numer w którym ja słyszę Fugazi. Genialne gitary i bas. Numer genialnie się kończy. Szczerze polecam posłuchać. W tym numerze, na tej płycie, Sink osiągnął apogeum. Nie znaczy to, że dalej nic ciekawego już nie znajdziemy na krążku, gdyż 'Misery Town' oraz 'What Do You Think' to także klasa sama w sobie. W 'Misery Town' strasznie lubię partię saksofonu i końcówkę. Zresztą uważam, że Sink to grupa, której muzycy są mistrzami kończenia swoich kompozycji. W 'What Do You Think' także druga część rządzi, ehhhhh!
 
Brzmieniowo jest troszkę płasko. Instrumenty dość słabo odseparowane, słychać to dobitnie. Mimo wszystko, płyty słucha się bardzo miło. Nie męczy, a wręcz bardzo relaksuje'.

Zresztą sami posłuchajcie sobie utworów z tej płyty wchodząc na mojego 'chomika':

A za tydzień? Za tydzień moi drodzy, będzie dawka fantastycznego death metalu i znowu będzie o dżentelmenie, który zowie się Scott Burns. Zapraszam!

wtorek, 27 sierpnia 2013

Grybów - Krakowiak Nieklarowny

Przedstawiam piwo Krakowiak Nieklarowny.



Zawartość ekstraktu: 12,0%.

Zawartość alkoholu: 5,8% obj.

Kolor: złoty, lekko mętny.

Zapach: słodowo-owocowy.

Smak: słodowo-owocowo-metaliczny, lekko kwaskowy.

Piana: biała, wysoka, dość gęsta, dość wolno opada.

Pasteryzacja: tak.

Termin przydatności do spożycia: 6 miesięcy.

Opakowanie: butelka 0,5l, bezzwrotna.

Producent: Browar Grybów


Podsumowanie:

Tuż przed meczem o wejście do fazy grupowej Ligi Mistrzów pomiędzy Legią Warszawa a Steaua Bukareszt, postanowiłem napić się ostatniego z grybowskich Krakowiaków, czyli ich Niefiltrowanego. Piwo ma ładną, złotą barwę i jest lekko zmętnione. Piana, o dziwo, zgoła różna od poprzednich grybowskich Krakowiaków, dość pokaźna i co najważniejsze, trwała. W zapachu mamy wyraźne aromaty słodowe i owocowe. Podobnie jest w smaku, ale tu dochodzą do głosu jeszcze ... słynne niuanse metaliczne. Jest lekko kwaskowe, goryczki brak. Dość mocno wysycone. Etykieta, znana już z 'południowego' Krakowiaka, w kształcie owalna. Mi się podoba, bardzo elegancka. Tylko żeby jeszcze papier był lepszej jakości. Ogólnie rzecz biorąc, Nieklarowny, jak i reszta trzech grybowskich Krakowiaków, nie zachwyciły mnie, a szkoda. Wielką wadą całej czwórki jest dość mocna metaliczność i browar w Grybowie powinien się jak najszybciej zająć tym problemem. Druga rzecz to taka, by jednak dopracować warzone tam Krakowiaki, bo piwa, biorąc pod uwagę polska konkurencję, niczym nie zaskakują, a wręcz zawodzą. Tak, czy siak, życzę i Krakowiakom i Browarowi Grybów powodzenia.

Moja ocena: 
Kolor: - 9
Piana: - 8
Zapach: - 5
Smak: - 5
Etykieta: - 8

Ocena całościowa: 6,22/10

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Grybów - Krakowiak Pils

Przedstawiam piwo Krakowiak Pils.



Zawartość ekstraktu: 12,0%.

Zawartość alkoholu: 5,7% obj.

Kolor: złoty, klarowny.

Zapach: na pierwszym planie wyraźna metaliczność, w tle akcenty słodowe.

Smak: metaliczno-słodowy, w tle tępa goryczka.

Piana: biała, wysoka, średnio gęsta, szybko opada.

Pasteryzacja: tak.

Termin przydatności do spożycia: 6 miesięcy.

Opakowanie: butelka 0,5l, bezzwrotna.

Producent: Browar Grybów


Podsumowanie:

Można rzec, że trzy czwarte grybowskich Krakowiaków za mną. W ostatni piątek skosztowałem Krakowiaka Pilsa. Z wyglądu piwo całkiem ładnie się prezentuje. Ładny złoty kolor, super klarowność. Piana z początku także daje dużo radości, niestety szybko opada. Schody i to bardzo strome zaczynają się, gdy zaczynam wąchać to, co nalałem do szklanicy. W nozdrza uderza bardzo mocna metaliczność, spod której wyłaniają się aromaty słodowe. Metaliczność, a właściwie gwoździowość jest na tyle męcząca, że szybko oddalam szkło od mojego nosa. W smaku także pierwsze skrzypce grają nuty metaliczne, dość mocno męczące moje uzębienie. Poza tym słodowość i dość tępa goryczka. Wysycone jest bardzo mocno. Etykieta w stylu poprzednich dwóch Krakowiaków. Graficznie mi się podoba, choć kolorystycznie już mniej, ale jest dobrze. Słowem końca, hmmm, chciałbym tego nie pisać, ale niestety metaliczność obecna w piwie nie dała mi żadnych szans i nie udało mi się wypić tego piwa w całości. Włodarzom browaru w Grybowie zaleciłbym prace konserwacyjne instalacji, gdyż piwa w obecnej, metalicznej formie, nie wróżą ani sukcesu smaku, ani także sukcesu komercyjnego.

Moja ocena: 
Kolor: - 9
Piana: - 6
Zapach: - 4
Smak: - 3
Etykieta: - 7

Ocena całościowa: 4,90/10

niedziela, 25 sierpnia 2013

Browar Zamkowy Młyn - relacja z budowy - część III

W ostatni piątek, w samo południe, czterech olsztyńskich dżentelmenów spotkało się celem obejrzenia postępu prac na budowie olsztyńskiego Browaru Zamkowy Młyn. Na zwiedzaniu byli właściciel Pan Andrzej Piątkowski, muzealnik,  piwowar domowy i propagator Kultury Piwa przez duże 'K' Paweł Błażewicz, piwowar Browaru Piwna Wojtek Piasecki oraz moja skromna osoba.

Ja, Paweł Błażewicz, Wojtek Piaseck, Andrzej Piątkowski

Już po przekroczeniu progu budynku, zauważyliśmy, że tempo budowy i sama budowla idą zgodnie z planem.


Największe zmiany, jakie nastąpiły od mojej ostatniej wizyty, widać już na pierwszy rzut oka. Pojawił się dach, a wewnątrz budynku można zobaczyć już aranżację pomieszczeń. Pojawiły się ścianki działowe. Zauważyłem także, że są też gotowe cegły na potrzeby elewacji.








Robota naprawdę idzie pełną parą, panowie budowlańcy uwijają się jak mrówki w mrowisku. Humory dopisują, muzyka z magnetofonu przygrywa i dodaje animuszu i Browar Zamkowy Młyn zaczyna powoli przypominać miejsce, którym ma być w rzeczywistości.

piątek, 23 sierpnia 2013

Kącik Piwnego Melomana - RÓŻE EUROPY - Stańcie przed lustrami

Kolejny odcinek Kącika Piwnego Melomana i kolejna płyta gości w tym miejscu. Dzisiejszy wpis będzie dotyczył lubianej przeze mnie bardzo polskiej kapeli Róże Europy i ich debiutanckiego albumu 'Stańcie przed lustrami'.

Płyta została nagrana w 1988 roku i w tymże samy została wydana przez Polton. U mnie w kolekcji jest wydanie Box Music z 2005 roku o numerze 5904 0 039806 8 8. To wydanie na CD ma troszkę inna okładkę niż pierwsze wydanie winylowe.
  

Skład Róż Europy na ich debiutanckim albumie to: Piotr Klatt (wokal), Michał Grymuza (gitara), Grzegorz Witkowski (bas), Adam Swędara (perkusja), Ryszard Wojciul (saksofon i instrumenty klawiszowe) oraz Robert Szambelan (programator perkusji).
  

Debiut Róż Europy to bardzo ciekawe, energetyczne rock'owe polskie granie końca lat 80-ych. Takie, jakie uwielbiam bardzo. Wszystkie kawałki dodają tak zwanego po ziomalsku 'pałera'. Już sam początek, czyli numery 'Mamy dla was kamienie' oraz 'Moda na scyzoryki' pokazują nam wielki potencjał albumu i samej grupy. Pierwsze nagranie fantastycznie rozpoczyna wędrówkę po genialnych muzycznych otchłaniach. Słuchając go chcemy więcej i więcej. Te więcej nadchodzi wraz z drugą piosenką. 'Moda na scyzoryki' jest w pierwszej trójce moich ulubionych polskich numerów wszech czasów. Już sam początek, czyli pierwsze dźwięki perkusji, klawiszy i gitary dają nam taką radość, że buzia uśmiecha się od ucha do ucha. Ja sam, gdy słucham tej piosenki to przypominają mi się lata 80-e, czasy podstawówki. W myślach pojawiają się wakacje w wojskowym ośrodku wczasowym w Otolu nad Jeziorem Kalwa, szkolne biwaki w Jęczniku nad Jeziorem Sasek Wielki, szkolne wycieczki do Fromborka, Gdańska oraz Warszawy, ogniska z kumplami na Górce Jasia w Olsztynie, gdzie zresztą zapaliłem swojego pierwszego papierosa będąc w trzeciej klasie, pierwsze podrywy dziewczyn ze starszej klasy, zapach pieczonych bułek z okolicznej piekarni, treningi tenisa stołowego w olsztyńskim Starcie oraz pochody pierwszomajowe, które jako nastolatek uwielbiałem. Ehhh, mimo iż sama piosenka i jej słowa traktują o zupełnie czym innym, dla mnie jest to kwintesencja radości i piękna tamtych lat. Za to wszystko ubóstwiam te nagranie. Genialnie się go słucha jadąc autem przez rubieże miast późną wieczorową porą. Trzeci numer to takie troszkę jarmarkowe 'Dzikie biustonosze'. Czwarty kawałek znowu powoduje, że krew szybciej płynie. 'Podróże z Europy do Europy' to genialna gitarowa, pełna energii gitarowa podróż muzyczna. Piąta kompozycja to jeden z najbardziej znanych numerów zespołu, czyli 'List do Gertrudy Burgund'. Taka lekko nostalgiczna i melancholijna piosenka. Kolejne na płycie są, bardzo energiczne 'Jego uszy są diabelskie' i tytułowy 'Stańcie przed lustrami', który także bardzo lubię. Piosenkę, którą jeszcze bardzo lubię z tego albumu jest 'Za Coca Cole i miłość'. Bardzo fajny rock'owy kawałek. Ogólnie rzecz biorąc, naprawdę przyjemny album, do słuchania na co dzień. Mógłbym w piwnym slangu rzec, że to taka 'sesyjna' płyta.
 
Brzmieniowo jest nawet fajnie, choć moim zdaniem album na CD brzmi za ostro, za szkliście, że tak to ujmę. Niektórym to może przeszkadzać, mi przeszkadza, zazwyczaj, podczas słuchania ostatniej kompozycji, więc jakoś uchodzi to mi mimo uszu. Tak, czy siak, warte są słuchania wszystkie kompozycje ze 'Stańcie przed lustrami'.

Chcielibyście moi drodzy znajomi posłuchać tych kawałów? Zapraszam więc na mojego 'chomika'. Album chroniony jest hasłem, które można otrzymać po skontaktowaniu się ze mną:

W przyszłym tygodniu natomiast, pewnie będzie coś z nurtu szeroko rozumianej elektroniki!

czwartek, 22 sierpnia 2013

Grybów - Krakowiak Miód-Malina

Przedstawiam piwo Krakowiak Miód-Malina.



Zawartość ekstraktu: 14,0%.

Zawartość alkoholu: 5,7% obj.

Kolor: bursztynowy, mętny.

Zapach: słodki, na pierwszym planie aromaty malinowe, w tle delikatne nuty miodowe.

Smak: słodkawy, na pierwszym planie tępa goryczka i wyraźna metaliczność, w tle niuanse malinowe i miodowe.

Piana: biała, dość wysoka, średnio gęsta, dość szybko opada.

Pasteryzacja: tak.

Termin przydatności do spożycia: 6 miesięcy.

Opakowanie: butelka 0,5l, bezzwrotna.

Producent: Browar Grybów
 

Podsumowanie:

Kolejnym piwem z serii grybowskich Krakowiaków, które wypiłem był Krakowiak Miód-Malina. Piwo ma ładną bursztynową barwę i jest przyjemnie mętne. Piana, tak jak u kolegi Miodowego, ładna z początku, szybko znika. W zapachu na pierwszy plan wyłaniają się aromaty malinowe, spod których można wyczuć nuty miodowe. W smaku, hmmm, tu jest dość słabo. Pierwszy plan to ... wyraźne nuty metaliczne oraz tępa goryczka. Owe niuanse dość mocno przykrywają bardzo delikatne nuty malinowe i miodowe. Wysycone bardzo mocno. Etykieta, tak samo, jak w przypadku Miodowego, jakby żywce wzięta z wersji z Browaru Południe. Tylko kilka zmian i owal zamiast prostokąta. W sumie ładnie, ale jakość papieru niezbyt świetna. Konkludując, hmm, no dla mnie słabe piwo. Metaliczność gwoździowa niestety jest wielkim mankamentem tego piwa. Poza tym brak tu jakiegokolwiek balansu. Jak dla mnie - jednostrzałowiec.

Moja ocena: 
Kolor: - 9
Piana: - 6
Zapach: - 6
Smak: - 4
Etykieta: - 8

Ocena całościowa: 5,90/10

środa, 21 sierpnia 2013

Grybów - Krakowiak Miodowy

Przedstawiam ... drugi raz ... piwo Krakowiak Miodowy.



Zawartość ekstraktu: 12,0%.

Zawartość alkoholu: 5,7% obj.

Kolor: ciemnozłoty, mętny.

Zapach: słodowo-miodowy, wyczuwalny delikatny DMS.

Smak: słodki, słodowo-miodowy, dość cierpki.

Piana: biała, dość wysoka, średnio gęsta, dość szybko opada.

Pasteryzacja: tak.

Termin przydatności do spożycia: 6 miesięcy.

Opakowanie: butelka 0,5l, bezzwrotna.

Producent: Browar Grybów
 

Podsumowanie:

Jakiś czas temu - tu mógłbym znowu zacytować Pezeta - dostałem paczkę od Zespołu Krakowiaka, z listem, czterema piwami Krakowiak z Browaru Grybów, dwoma magneso-otwieraczami oraz torbą na zakupy, piwne jak mniemam. Za wszystko bardzo dziękuję Zespołowi Krakowiaka. Dziś przyszedł czas na to, by zacząć kosztować to, co zawierała paczka. Na pierwszy ogień, jako smakosz lagerów miodowych, wybrałem piwo Krakowiak Miodowy. Jakiś ... tu znów mógłbym przytoczyć Pezeta, piłem Krakowiaka Miodowego, ale ... z Browaru Południe. Nie będę tu pisał elaboratu o historii produkcji piwa najpierw przez browar w Wąsoszu, a obecnie browar w Grybowie, bo chyba bym zanudził nie tylko was, ale i siebie. Biorę się zatem od razu za piwo. Piwo ma bardzo ładną ciemnozłotą barwę, jakkolwiek, jak na dodany miód gryczany, dla mnie osobiście jest troszkę przyjasne. Jest za to przyjemnie mętne. Piana piwa także może się podobać, choć zbyt długo nie cieszy oczy pijącego, gdyż szybko opada. W zapachu dominują aromaty słodowe oraz miodowe. Pojawia się tu także i niestety DMS. Nie jest bardzo mocny, powiedziałbym że wręcz delikatny bardzo. W smaku mamy także mocną słodowość i miodowość. Piwo jest słodkie i cierpkie. Jak dla mnie zbyt mocno drażni podniebienie. Wysycone na średnim poziomie. Butelkę Krakowiaka Miodowego zdobi prawie identyczna etykieta. Różni się kilkoma szczegółami, a głównie tym, że jest owalna w porównaniu do prostokątnej z Wąsosza. Podoba mi się, jakkolwiek jakość użytego papieru niezbyt dobra. Po dość długim czasie spędzonym w lodówce strasznie się marszczy. Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie zastanawia. Na kontrze mamy podany ekstrakt 12%, a na etykiecie głównej napis: PIWO LAGEROWE 14%. O co tu chodzi? Wybaczcie, ale nie wiem. Konkludując wpis. Sam lubię lagery miodowe i te nie jest złe, ale też nie powala na kolana. Na rynku jest kilka ciekawszych przedstawicieli gatunku.

Moja ocena: 
Kolor: - 8
Piana: - 6
Zapach: - 6
Smak: - 7
Etykieta: - 8

Ocena całościowa: 6,71/10

wtorek, 20 sierpnia 2013

Podarki z podróży: Litwa - Vilkmergės Kvietinis

Gdy przedostatni raz odwiedziłem Browar Piwna, właściciel Tomek pokazał mi podstawki litewskiego piwa, które zostawił u niego w lokalu jakiś turysta z Litwy. Powiedziałem, że nie znam browaru, ani piwa, a że nie zbieram podstawek, to po prostu odłożyłem na bok. Dzień później, będą już w Olsztynie, odwiedziłem mojego przyjaciela z osiedla Grześka, który parę dni wcześniej wrócił z Litwy i przywiózł mi jedno piwo. Jakieś moje było zdziwienie, gdy zobaczyłem, że to jest piwo, którego podstawkę oglądałem dzień wcześniej. Po prostu szok! Piwem tym był Kvietinis z browaru Vilkmergės. Jest to ich piwo pszeniczne.


Ekstrakt piwa 12,2%, zawartość alkoholu to 5,5%. Piwo jest niepasteryzowane i niefiltrowane. Wlane było do przepięknej butelki o pojemności 410 ml. Grzesiek zakupił mi te piwo w miejscowości Lazdijai, gdzie kosztowało w sklepie 3,24 lita, czyli około 4,20 złotych.
 

Piwo ma przyjemną bardzo ładną, złoto-żółtą barwę. Jest przyjemnie mętne. Piana piwa także piękna, wzorcowa rzecz można. Biała, wysoka, gęsta, drobno pęcherzykowa, która opada bardzo wolno. W zapachu delikatne. Dominują przyjemne nuty goździka. Aromaty bananowe troszkę ukryte, jak dla mnie nawet za bardzo. W smaku także mamy wyraźne doznania goździkowe, które gdzieniegdzie przeplecione są akcentami bananowymi. Piwo jest bardzo rześkie. Wysycone na odpowiednim poziomie. Mam jednak wrażenie, że jest ciutkę za wodniste. Tak, czy siak, piwo mi smakowało, choć może to nie jest Hefe-Weizen, który umiejscowił bym na swoim piwnym, pszenicznym podium. 
 

Ciekawym jestem innych piw z tego browaru, kto wie, może kiedyś i ja ponownie wybiorę się na Litwę i sobie kupie i spróbuję innych wypustów z tego browaru.
 
Dziękuję Ci bardzo Grzesiek za super piwny prezent. Ciekawe dokąd wybierasz się w następną podróż? :)