sobota, 24 grudnia 2016

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

Jako, że Wigilia i Święta Bożego Narodzenia tuż, tuż, to bardzo chciałbym, n właśnie co ja takiego bym chciał powiedzcie mi moi mili i drodzy czytelnicy? Otóż chciałbym życzyć wszystkim moim przyjaciołom, kolegom i znajomym:

- z browarów rzemieślniczych, tych kontraktowych i tych stacjonarnych oraz tym z browarów restauracyjnych i regionalnych,
- z hurtowni i sklepów,
- z knajp, lokali, obiektów gastronomicznych i wypoczynkowych,
- tym z piwnego szlaku w Olsztynie, Trójmieście oraz Warszawie, 
- piwowarom domowym od Browarmiaków, z Gdyńskiej Inicjatywy Piwnej oraz dla tych z Gdańska,
- organizatorom festiwali, targów, piwnych bitew i innych wydarzeń piwnych,
- mojej rodzinie i przyjaciołom, wszystkim tym, dla których piwo nie jest esencją życia,
- oraz dla Was moi drodzy czytelnicy, fani i zaglądacze,

wesołych, rodzinnych, pełnych samych dobrych chwil, wrażeń, prezentów, pysznego jedzenia i po prostu odpoczynku od życia codziennego Świąt Bożego Narodzenia!


Aha, podczas tych świąt, nie zapomnijcie o dobrym piwie oczywiście. Świętować można tez tym wspaniałym, pysznym napojem ... z umiarem oczywiście :-)

niedziela, 18 grudnia 2016

Finał Pinta Miesiąca 2016 w Vinyl Pub w Olsztynie

Moje rodzime miasto Olsztyn, pomimo faktu iż mieszą się tu dwa browary, nie jest miejscem na polskiej mapie, w którym imprezy piwne odbywają się na dość dużą skalę. W tym roku mieliśmy, co prawda, wizyty ekip Doctor Brew oraz Piwojad w Starej Warszawskiej, jakkolwiek olsztyńscy miłośnicy dobrego piwa, cały czas oczekują więcej. Dlatego też, z wielkim entuzjazmem przyjęliśmy wiadomość, że Browar Pinta, wybrał Olsztyn i Vinyl Pub, jako jeden z tych miejsc, gdzie odbędzie się finał cyklu Pinta Miesiąca 2016. Do Olsztyna, w związku z tym wydarzeniem, przybyła jedna trzecia ekipy Pinta, czyli Grzesiek Zwierzyna. Wraz z Grześkiem, pojawił się także grudniowy bohater, czyli Pinta miesiąca grudnia w postaci Kwasu Theta, czyli Wild Sour Cherry RIS. 


Do Vinyl Pubu przybyłem wraz z ekipą piwowarów domowych z Olsztyna i innych regionów Warmii i Mazur. Równo o godzinie 18:00 zaczęto polewać piwo. Dziwnie zaczynać jest wieczór od piwa, które ma ponad 10% alkoholu, jakkolwiek wszyscy zdecydowaliśmy się od razu na porcje półlitrowe. 








Grudniowa Pinta Miesiąca to piwo złożone, treściwe, dzikie, które wraz z ogrzewaniem się ujawnia swoje atrybuty. Jest kwaśno, jest wiśniowo, ale jest też stajnia, którą ja w piwach ubóstwiam. Polecam zamawiać nalewanie z dużą ilością piany, gdyż jest ona fenomenalnie przepyszna. Piwo to jednym smakowało bardzo, innych nie do końca urzekło, ale przecież wiadomym jest fakt, że każde kolejne dane piwo nie trafia w gusta każdego. Dlatego też, świat piwa jest tak fantastyczny.

Oprócz tego piwa, na kolejnym kranie podpięte zostało kolejne piwo Pinty w postaci Vermont IPA. Większość klientów, po degustacji Wild Sour Cherry RIS, od razu zamawiało właśnie Vermonta, które było wyśmienite. Akompaniamentem do piw Pinty były wspólne fotografie oraz rozmowy z naszym gościem, czyli Grześkiem Zwierzyną, który opowiadał, między innymi, o ostatniej wyprawie do Ameryki Południowej, o Etiopii oraz Korei Północnej, którą to i ekipa Pinty i ja mamy w planach. 

Oprócz tego, sporo dobrego humoru wśród przyjaciół, rozmowy o piwie, muzyce i innych sprawach. Do tego sporo śmiechu. I jak tu nie zgadzać się z hasłem, że piwo łączy ludzi. Łączy owszem i to jak. Wszystko to, oczywiście odbywało się przy dźwiękach genialnej muzy, puszczanej - oczywiście - z winyli.






Co tu dużo pisać. Impreza była przednia. Ekipa Vinyl Pub spisała się na medal. Hmm, też chcę taką koszulkę. 


Mam nadzieję, że w 2017 roku, Pinta będzie kontynuowała swój comiesięczny cykl i że Pinty Miesiąca 2017 będą ponownie pojawiały w Olsztynie i ponownie będziemy mieli dane cieszyć się kolejnymi, ciekawymi piwami. W 2016 roku tymi, które wywarły na mnie największe wrażenie, to FarmHouse Ale, Vermont IPA oraz Likier Słodowy. Ciekawe, co zachwyci mnie w przyszłym roku?

Dzięki wielkie dla Vinyl Pub i Browaru Pinta za wspaniały rok i za tą genialną finałową imprezę. Do zobaczenia za rok na kolejnym finale.

sobota, 17 grudnia 2016

Cup of Sox - skarpety na piwo

Jakiś czas temu, dostałem wiadomość od jednego z pracowników firmy Cup of Sox. Jest to firma produkująca, że tak to ujmę, rzemieślnicze skarpety, które dodatkowo pakowane są w puszki po kawie. Tak, tak, skarpety pachnące kawą. Wróćmy jednak do szczegółów wiadomości, którą otrzymałem. Otóż, poproszono mnie o to, bym wybrał sobie po jednym nowym modelu z trzech różnych serii. Zastanawiałem się, o co chodzi, co chce ode mnie producent skarpet i skąd w ogóle pomysł, by akurat mi je zaproponować.

Zaryzykowałem, wybrałem trzy modele i podałem swój adres. Po kilku dniach, kurier dostarczył mi paczkę i to co w niej zastałem, możecie zobaczyć na poniższej fotografii.


Tak, tak, moi drodzy, w paczce znalazły się ... skarpety na butelki od piwa. Nowy pomysł włodarzy firmy, by w okresie późno jesienno-zimowym, piwo na dworze nam nie oziębiało się do bardzo niskiej temperatury i oczywiście by nie zamarzło. Wierzę, że jesteście zaskoczeni, podobnie jak i ja, gdyż zazwyczaj myśląc o temperaturze piwa, zawsze staramy się utrzymać jego odpowiednia temperaturę, ale w sensie by się zbytnio nie ogrzało. W tym wypadku, cbodzi o to, by się zbytnio nie oziębiło.

Dziś przetestowałem owe skarpety. Temperatura na zewnątrz -2 stopnie Celsjusza, więc odpowiednia pogoda na piwne skarpety. Wybrałem się nad jedno z olsztyńskich jezior, gdzie wiatr dodatkowo wpływa na odczuwanie zimna i zapakowałem piwa w skarpety.



Butelki w skarpetach, spędziły na dworze około 25 minut i trzymały temperaturę taką, jak na początku, czyli około +10 stopni Celsjusza. Jak długo by trzymały taką temperaturę, pewnie w końcu butelki i samo piwo by się ochłodziły, ale jednak w jakimś stopniu to działa. Ale co ważniejsze, ci co lubią pić piwo z butelki i to pod chmurką, późną jesienią, zimą i wczesną wiosną, nie muszą się obawiać, że będzie im zimno w dłonie od zimnej butelki. Zapakują sobie w skarpetę i spokojnie mogą pić, nie martwiąc się od zimno. A jak to wygląda? O tak:
 


Podsumowując. Piwne skarpety Cuo of Sox to, dla takich piwoszy jak ja, gadżet. Głównie dlatego, że piwo piję głównie w pomieszczeniach (poza okresem wiosenno-letnim) i nie pijam go prosto z butelki. Jakkolwiek uważam, że jest to bardzo przyjemny gadżet, rewelacyjny jeśli chodzi o pomysł, wzory, no i perfekcyjnie wykonany i wierzę, że wielu miłośnikom piwa sprawiłby wielką przyjemność. Prezentuje się świetnie, świetnie opakowane, świetnie leży na butelkach i świetnie się to trzyma w dłoni. Akurat święta za pasem, więc może to być dobry pomysł na prezent dla miłującej lub miłującego piwo.

poniedziałek, 28 listopada 2016

Prezentacja książki Tomka Kopyry w Browarze Warmia

Minęło już bardzo duuużo czasu od momentu, kiedy ostatni raz coś tu pisałem i umieszczałem. Powodów było kilka: brak czasu, brak samozaparcia, brak chęci i jeszcze kilka innych powodów skali mikro. Nadszedł w końcu ten czas, kiedy trzeba było powiedzieć sobie 'dość lenistwa' i wrócić do pisania, w miarę regularnego. A, że nadarzyła się okazja ku temu, więc postanowiłem wrócić i przeprosić się z klawiatura komputera. Cóż to za okazja, pewnie spytacie? Już wyjaśniam. Do Olsztyna przyjechał Tomek Kopyra, który w ostatni piątek w Browarze Warmia promował swoją książkę 'Piwo. Wszystko, co musisz wiedzieć, żeby nie wyjść na głupka'. 



Oprócz Tomka i jego książek, do Warmii przybyło sporo osób mniej lub bardziej zaznajomionych z piwem, wśród których można było spotkać przedstawicieli warmińskich browarów, piwowarów domowych, ludzie kultury, muzyki i po prostu pasjonatów piwa. 





Przed wystąpieniem autora, do stoiska z książkami i samym samym Tomkiem, ustawiła się dość duża grupa. Nie będę ukrywał, że także ja stanąłem w tym ogonku, by od kumpla 'po fachu', otrzymać kilka złotych słów i by książka, którą jakiś czas temu otrzymałem w prezencie, nie była tylko jedną z wielu w mojej kolekcji, ale by odznaczała się czymś co ją odróżnia od tych dostępnych na półkach sklepowych.










Po podpisaniu książek i wygodnym usadowieniu się przybyłych pasjonatów dobrego piwa, przyszedł czas na właściwą część spotkania, podczas której Tomek opowiadał o zawartości książki oraz o kulisach jej spotkania. Wytłumaczył także, dość szczegółowo, jak sama książka tworzyła się z niczego (słynne 250 kilka znaków dziennie) oraz jaki był cel jej napisania. Oczywiście nie obyło się bez pytań, tych łatwiejszych i tych trudniejszych. Były lekkie kontrowersje, delikatna dawka humoru i oczywiście akompaniament dobrego piwa (Black IPA z Browaru Warmia przemawia do mnie znakomicie).



Po dwugodzinnym wykładzie, wymianie zdań i poglądów, przyszedł czas na pospolity relaks (przed lekturą w czasie zimowych, krótkich dni) przyszedł czas na poprawiny, na które ja jednak się nie wybrałem, z zawodowo-towarzyskich przyczyn, że tak to ujmę.


Niemniej jednak, uważam, że spotkanie z Tomkiem, a także wcześniejsze premiery i kranoprzejęcia w Browarni Stara Warszawska oraz coraz to lepsze opinie o piwach z Browaru Warmia, a także rosnąca cały czas pozycja Browaru Kormoran na polskim rynku piw regionalnych i rzemieślniczych, dobitnie pokazuje, że pozycja Olsztyna i Warmii na piwnej mapie Olsztyna wzrasta. Wzrasta także świadomość piwa, jako napoju szlachetnego, a także faktu, że najlepiej piwo się pije w lokalu. To pozwala mi patrzeć bardzo optymistycznie w przyszłość, szczególnie że na dniach otworzy się w mieście na d Łyną wielokran z prawdziwego zdarzenia (20 kranów), a także chodzą coraz to głośniejsze plotki na temat kolejnego powstającego tu browaru.


Jednakże, by w pełni cieszyć się piwem, polecam tym, którzy chcieli by poznać podstawy związane z piwem, sięgnąć po książkę Tomka. Lektura, podczas degustacji piw, na pewno wam nie zaszkodzi, a może wiele pomóc.

wtorek, 9 sierpnia 2016

PINTA Party 2016, czyli obchody pięciolecia istnienia Browaru Pinta na polskim rynku piw rzemieślniczych

Pięć lat minęło jak jeden łyk Ataku Chmielu, można spokojnie sobie powiedzieć. Pięciolecie pierwszej warki słynnego, kultowego wręcz Ataku Chmielu, mamy już dawno za sobą, jakkolwiek chłopaki z Browaru Pinta, postanowili fakt swego istnienia od ponad pięciu lat na polskim rynku piw rzemieślniczych uczcić w szczególny sposób i zorganizowali spotkanie ze swoimi przyjaciółmi, współpracującymi hurtownikami, właścicieli lokali piwnych, sklepikarzami, blogerami oraz po prostu fanami. Impreza, pod hasłem Pinta Party 2016, odbyła się, na świeżym powietrzu, w 'klubie' Kufle i Kapsle Saison. 

Mimo, że pogoda, na samym początku, nie dopisywała, to wraz z upływem czasu i przybywaniem kolejnych gości, robiło się coraz cieplej i na niebie, do czasu późnej pory, świeciło przyjemne słońce.

W trakcie imprezy, goście mogli spróbować kultowych pozycji Pinty, a także piw z zagranicznych browarów, z którymi to współpracowano w przeszłości, przy warzeniu kooperacyjnych piw. Nie zabrakło także piwnych pozycji z zaprzyjaźnionych polskich browarów. Wiadomo, piwo lubi zagrychę, więc ekipa Pinty przygotowała także przekąski ciepłe i zimne.

Do tego, było coś nie tylko dla ciała, ale także i dla duszy, a mianowicie koncerty zaproszonych kapel. Wystąpiły trzy zespoły: Sportowcy, Nanosojuz i kultowa Apteka. Po doborze kapel, można spokojnie stwierdzić, że ekipa Pinty, wychowała się w 'pankowych' klimatach, co się oczywiście bardzo chwali.

W trakcie biesiady, Pinta przygotowała nie lada niespodziankę dla wybranych szczęśliwców, czyli butelkę Ataku Chmielu z pierwszej warki, którą wyżej wymienieni mieli okazję skosztować.

To nie była jedyna siurpryza tego wieczoru. Ekipa browaru poinformowała o kilku istotnych rzeczach, a mianowicie o budowie swojego fizycznego browaru w okolicach Bielska-Białej (dokładna lokalizacja nie została ogłoszona; cały czas to wielka tajemnica), którego roczna wydajność w szczytowej fazie rozwoju ma wynosić 60 tysięcy hektolitrów. Można rzec, że to prawie taka sama wydajność, jak w Browarze Ciechan chociażby. Kolejna ważna wiadomość to taka, że udziałowcem w Browar Pinta został Cedric Gendaja, założyciel i właściciel firmy Smak Piwa. Kolejną ciekawą inicjatywą, o której poinformowali gospodarze, była informacja o rozpoczęciu akcji Pinta Hop Tour, czyli warzeniu serii piw z chmielami z egzotycznych zakątków świata, miedzy innymi z Rosji, Korei Północnej. Pierwszym piwem z serii ma być Rye Wine z chmielem rodem z Argentyny. Była także wzmianka o nowym piwie z serii Pinta Miesiąca. W sierpniu ma to być nie lada gratka, bo piwo uwarzone w kooperacji w PSPD (Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych), o przyjemnej nazwie Przyjaciel Stowarzyszenia (Quintupel).

Zabawa w czasie celebracji pięciolecia Pinty, była na tyle przednia, że za bardzo nie miałem ani chęci, ani czasu, ani fantazji, by latać z aparatem i robić mnóstwo zdjęć. Udało mi się trochę ustrzelić, jakkolwiek - czego bardzo żałuję - nie mam fotografii z gospodarzami, tylko jedno i to w niepełnym składzie. Nadrobię to podczas jubileuszu dziesięciolecia. Obiecuję! To, co udało mi się uwiecznić, dostępne jest poniżej.














Na koniec tego wpisu, chciałbym chłopakom z Pinty, czyli Ziemkowi, Grześkowi i Markowi, serdecznie podziękować za zaproszenie na to jakże przyjemne wydarzenia, za ugoszczenie podczas tych kilku pełnych wrażeń godzin, a także za cudownych pięć lat, za wspaniałe piwa, które od początku polskiej piwnej rewolucji, dostarczają mi niesamowitych wrażeń, z kultowym Atakiem Chmielu na czele oraz za wszystkie przejawy genialnego kumplostwa i serdeczności przez tych pięć lat właśnie. Dziękuje bardzo! Na zdrowie Pinta!